środa, 17 września 2014

To tutaj też pada?

Pierwszą pozycją na dzisiejszy dzień okazało się kupno biletu na przejazdy metrem i autobusem. Kolejka jak po rozum, co chwile przekrzykiwania, a w jakim celu to i tak nie zrozumiałe dla nas. Godzina 12 to czas specjalny, gdy pani zamyka okienko i spuszcza rolety, bo ma przerwę do 13. Kwadrans po przerwie a pani ni widu ni słychu a kolejka znów wychodzi z podziemia po schodach i zawija na zewnątrz... A o 13:30 zaczynają się moje zajęcia z wytrzymałości materiałów. No nic 13:20 i się zwijać zostawiając współtowarzyszkę cierpienia w samotności. Prawie byłem na czas, wejście smoka a tam tureckie kazanie, jedynym plusem dla mnie było pismo obrazkowe i liczby. Krótkie przedstawienie, kilkadziesiąt par oczu spogląda na mnie i siadłem w pierwszej ławce, gdyż otrzymywałem indywidualne skrócone tłumaczenie po angielsku, bądź zapytanie czy wszystko jasne. Trwało to trochę ponad godzinę, a po wyjściu z sali okazało się jednak, że ktoś mówi po angielsku w stopniu komunikacyjnym. Bugra, bo tak ma na imię oferował tłumaczenie i pomoc w zrozumieniu zajęć za samą możliwość trenowania angielskiego w rozmowie.
Kolejne zajęcia już w poniedziałek a tymczasem jutro jedynie angielski od rana a po obiedzie najprawdopodobniej wycieczka do centrum ;)
  
Po wyjściu z budynku mojego wydziału okazało się, że pada i jest burza a ja jak alien w spodenkach i t-shircie, na szczęście miałem parasolkę. Jednocześnie spadła temperatura i czas było zarzucić coś na długie nogawki i rękaw. Spacer w deszczu urozmaicił mi Adhan wygłaszany przez Muezina - to wezwanie do modlitwy (salat). Odbywa się to 5 razy w ciągu dnia, salat stanowi obowiązek każdego muzułmanina.
 W campusie małe zamieszanie, gdyż od poniedziałku rusza tu festiwal muzyczny, więc sporo pracowników rozkładających różne konstrukcje. Deszcz nie stanowi tu przeszkody, praca wre nawet w deszcz i burze, a zazwyczaj im się do niczego nie spieszy i zawsze mają czas, ironia losu.
  Wieczór został urozmaicony erasmusowo ESNowym meetingiem w pubie Pia Vegas oraz paleniem nargili przeplatającej się aromatem cay i tureckiej kawy. Ciekawostką jest możliwość grania w różnorodne gry planszowe oraz karty, lecz w rankingu najwyżej stoi Backgammon. Przed północą wyruszyliśmy w mniejszym gronie by coś zjeść przed złapaniem dolmusza, padło na małą knajpkę i dürüm döner. A potem już tylko droga do akademika Rabia Riza Bicen.


2 komentarze: