niedziela, 28 września 2014

Deszczowy czas i bazar

   Cały weekend spędziłem pod parasolem jak każdy mieszkaniec, pomijając tych którzy nie ruszają się z domu, bo pada. To takie normalne u niektórych tutaj. Piątek to dzień załatwiania ubezpieczenia, ale szczegóły w poście kolejnym, połączonym z organizacją pozwolenia na pobyt dla obcokrajowców.
  Deszczowa sobota minęła w pierwszej części długim snem, przygotowaniem obiadu a popołudniu w troszkę większej grupie wyruszyliśmy na bazar spożywczy w naszym miasteczku. Do tej pory zdarzyło mi się być tylko na odzieżowym, który jest w piątki. Pierwsza rzecz przykuwająca nasz wzrok to różnorodność towaru, lecz przed wzrokiem bodźce odbierze słuch. Każdy w jak najbardziej dobitny sposób chce przekazać co ma w ofercie. Można spróbować wszystkiego przed kupnem i oczywiście targować się, uwielbiają to. Dzięki temu można zaoszczędzić lirę bądź dwie lub dostać jakiś odmienno gatunkowy bonus.

   Z takiej różnorodności towaru także dokonałem zakupów owocowo-warzywnych na cały tydzień.
Pominę fakt, że mimo parasoli każdy z nas wrócił przemoknięty. Ulewa nie z tej ziemi, na ulicach rzeka, miejscami spływało trochę błota. Miasto jest położone na górzystym terenie, więc nie ważne czy z górki czy pod górkę to woda w buty się lała.
   Wieczorem troszkę się wypogodziło i powędrowałem do pubu Sarlo na imprezę z koncertem reggae na żywo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz