Krótkie zwiedzanie, podróż łódką dookoła Gölyazı pozwoliły nam poznać małą część tej pięknej okolicy.
Wąskie uliczki, stare budownictwo i mnóstwo ludzi, którzy żyją z tego co złapią. W taką upalną pogodę nie sposób było nie odpocząć w cieniu drzew słuchając wody odbijającej się o zacumowane łódki.
Kolejną pozycją kulinarną do przetestowania okazały się placki z ciasta faszerowanę ziemniakami, bakłażanami bądź zmielonymi pomidorami.
Ostatnim punktem wycieczki okazał się kościół, tak kościół. Stanowi on co prawda obiekt zwiedzania, lecz jest dość surowo wyposażony w dewoncjonalia, ale uwagę przyciąga nie dawna renowacja wnętrza czystość.
Po powrocie krótki odpoczynek, renowacja ciała, duszy i żołądka a następnie przygotowania na imprezę - domówkę organizowaną przez grupę ESN z uniwersytetu. Tuż po 19 spakowałem do plecaka półlitrową przyjaciółkę i ruszyłem złapać dolmusz. Jak to bywa z organizacją zamiast na 20 większość dotarła ok. 21. Atmosfera na imprezie była bardzo pozytywna, było sporo czasu by poznać resztę studentów i opiekunów, bądź przypomnieć sobie ich imiona ( ja zapomniałem imienia współlokatora więc nikomu się nie dziwie odnośnie pamięci do imion). Nie jest to łatwe w przypadku kilkudziesięciu obcojęzycznie brzmiących imion.
Po wszystkim przenocowałem się u organizatora wraz z kilkoma innymi mieszkańcami akademika, zamykanego o 1 w nocy. Rano a raczej bliżej południa szybkie sprzątanie i śniadanie na mieście.
Po szybkim odświeżeniu przyszedł czas na drzemkę, lecz po niecałej godzinie budzi Cię telefon i słyszysz: "Gdzie jesteś? Co robisz? Przyjedź do Gorukle". Wieczór spędziliśmy w restauracji z kawiarnią próbując nargili. Potem wpadliśmy do mieszkania Murata (organizator wczorajszej imprezy), by pogadać i wypić piwo. Dodam ciekawostkę, że zakup alkoholu jest niemożliwy w Turcji po 22. Powrót do akademika i tak skończył się pierwszy weekend na tureckiej ziemi. Do następnego wpisu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz