sobota, 11 października 2014

Kaleici, ruiny miasta Perge i Düden Şelalesi

  Niedziela, drugi dzień naszej wyprawy był dość leniwy. Zaraz po śniadaniu postanowiliśmy odwiedzić Kościół Św. Pawła (St. Paul Church) i wziąć udział w nabożeństwie. Jednak okazało się, że jest to typowo amerykańskie nabożeństwo z pastorem i zespołem wygrywającym utwory gospelowe. Dziewczyny zostały a ja wyruszyłem na zwiedzanie starego miasta i Antalii. Po południu godzinka na plaży i długi spacerek a nawet krótki bieg w pobliżu plaży. A wieczorem powrót do pubu HopeInn i zimne piwo połączone z występem muzyka śpiewającego covery znanych utworów i jego zespołu.




Dzień trzeci rozpoczął się wcześniej, gdyż po ósmej byliśmy już na śniadaniu a zaraz potem wędrówka w poszukiwaniu transportu poza miasto, do ruin oddalonych kilkanaście km od miasta. Złapaliśmy jednego dolmusza i łamanym turecko-angielskim dowiedzieliśmy się, że najpierw trzeba jechać na zajezdnie (Otogar) co też uczyniliśmy. Stamtąd wywieziono nas poza miasto na ostatni przystanek trasy. I czekała nas ponad 2km wędrówka w 30 stopniowym upale. Jednak nawet dłuższa wędrówka byłaby warta, naszym oczom ukazały się ruiny miasta, w pierwszej chwili zwiedziliśmy pozostałości stadionu a potem przeszliśmy do właściwych ruin, jednak był to już ogrodzony teren i bilet kosztował 20 TL.

Według legendy miasto założone w XIII wieku p.n.e. przez Mopsosa i Kalhasa - uchodźców spod Troi. W IV wieku p.n.e. pisarz Skylaks odnotował istnienie miasta nad brzegiem rzeki Kaistros (dzisiejsza Aksu). Chociaż miasto położone było 12 km od morza, mieszkańcy czerpali zyski z handlu morskiego. Było to możliwe, ponieważ rzeka w czasach starożytnych była żeglowna. Aż do 333 p.n.e. miasto pozostawało w strefie wpływów perskich. Później poddało się bez walki Aleksandrowi Macedońskiemu. Po śmierci Aleksandra miasto było niezależne aż do 129 p.n.e., kiedy stało się częścią nowej prowincji rzymskiej - Azji Mniejszej. Zaczął się okres prosperity. Miasto stało się jednym z ważniejszych ośrodków kultu Artemidy. W I i II wieku Perge było jednym z najpiękniejszych miast Azji Mniejszej. Do dziś można zobaczyć ruiny nimfeum, ulicy kolumnowej, bramy ceremonialnej, łaźni, gimnazjonu, teatru i stadionu na 12 tys. widzów. Wraz z wizytą św. Pawła rozpoczął się chrześcijański okres historii miasta. W V wieku miasto było już siedzibą biskupa. Gwałtowny koniec przyszedł w VIII wieku wraz z najazdami Arabów. (źródło: wikipedia).

Po kilku godzinach zwiedzania miasta, mogliśmy poczuć się jak w starożytności. Miejscami dobrze zachowane budynki, inne natomiast dotknięte działaniem czasu.

Korzystając z transportu postanowiliśmy wybrać się również na piaszczystą plażę: Lara Beach oddaloną od centrum.

   Dnia czwartego się rozdzieliliśmy, dziewczyny wybrały się na nurkowanie a my nie mieliśmy większych planów, początkowo trafiliśmy do antykwariatu z książkami w różnych językach. Sprzedawca upierał się, że książki po polsku też są, ale najwyraźniej pomylił go z jakimś innym językiem. Pytając współtowarzysza podróży co robimy dalej, on nie wiedział. Ja zaplanowałem wcześniej wyjazd nad wodospad, lecz może by ze mną pojechał, ale też poszedłby na plażę i posiedział jeszcze w tym antykwariacie. Wiedząc jak to będzie wyglądać i że za godzinę czy dwie jak będzie po fakcie stwierdzi, że nigdzie nie jedzie postanowiłem się wybrać samotnie.
  Zapytałem w recepcji czym i jak dojadę dowiedziałem się żeby złapać dolmusz. Więc powędrowałem na jedną z główniejszych ulic i ku mojemu zaskoczeniu pierwszy jechał do mojego celu. Podróż trwała blisko godzinę i byłem na miejscu. Wcześniej zastanawiało mnie, jak daleko od wysiadki znajduje się ta atrakcja turystyczna. A tu niespodzianka i po 100 m zobaczyłem znak Duden Selalesi.
  Yukari Düden Şelalesi - górny wodospad Duden jest największym wodospadem w regionie.
















Cały wypad kosztował nie co poniżej 10TL. Droga powrotna się trochę wydłużyła, gdyż każdy dolmusz, który zatrzymywałem jechał do centrum, tam też się udałem i wysiadłem bezpośrednio nad plażą. Będąc w tej okolicy skorzystałem z godzinnego relaksu nad morzem, po raz ostatni ;) W drodze powrotnej na miejsce noclegu, gdzie zostawiliśmy bagaż po wymeldowaniu przeszedłem się nad Mariną w Antalii.


 Nareszcie przy sobocie udało mi się dokonać wpisu, gdyż dzień wczorajszy poświęciłem na sprawy gospodarcze, czyli sprzątanie i pranie. A wieczorem oglądaliśmy mecz Czechy-Turcja w pubie big yellow taxi. Dziś kolejny leniwy dzień, a teraz wybieram się na bazar kupić coś do jedzenia na nadchodzący tydzień. A wieczorem? Jeszcze nie wiem. Wiem na pewno, że czas zabrać się za pracę domową z matematyki, bo profesorka mnie udusi :D Erasmus to nie tylko zabawa i podróże i co raz bardziej dają o tym znać.
Gule gule!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz