Próba załatwienia jakiejkolwiek czynności administracyjnej bez pomocy osoby mówiącej po turecku jest niemożliwa. Jest to sytuacja dość podobna do polskiej, tylko nieliczni znają na tyle język, by pomóc petentowi z zagranicy. Jednym z takich petentów jestem ja, gdyż w ciągu 30 dni od daty wjazdu zobowiązany jestem zameldować na policji dla obcokrajowców.
Residence permit (Ikamet) Dokument ten umożliwia wielokrotne przekraczanie granicy Turcji od momentu uzyskania właściwej wersji tego dokumentu. Staje się dokumentem ważniejszym niż paszport i wiza. Typ wizy z naszego paszportu umożliwia jednokrotny wjazd lub wyjazd z kraju. Koszt wydania tego dokumentu to 50 TL(na szczęście dla nas, bo jakiś rok temu kosztował 170TL).
Aby uzyskać RP należy przedstawić szereg dokumentów, m.in.:
-wniosek o wydanie residance permit,
-dowód w płaty,
-poświadzenie odnośnie ubezpieczenia,
-paszport i kopia,
-umowa najmu mieszkania,
-dokument rejestracyjny z wydziału,
-3 zdj. paszportowe,
-letter of acceptance,
Zdarzyło tak sie też, że niektórzy studenci byli zobowiązani okazać stan konta bankowego. Kilka dni wcześniej złożyłem wniosek o państwowe ubezpieczeni. Wraz z pomocą w postaci tłumacza wybraliśmy się do budynku SGK (Sosyal Guvenlik Kurumu) w centrum Bursy, jest to odpowiednik naszego NFZ. Procedura ta jest dość żmudna i mało przyjemna, bo kosztowna. Wynika to ze zmian w prawie tureckim i polisa turystyczna nie jest wystarczająca dla studentów w ramach programu Erasmus+. Koszt to około 45 TL na miesiąc.
SGK to spory budynek pełen petentów, obowiązuje system numerkowy a po przerwie na lunch obsługiwano osoby z numerkiem zbliżonym do 500. Ciekawostka: chcąc załatwić coś w urzędzie należy się stawić przed 12 lub po 13, gdyż większość urzędów ma przerwę w godzinach 12-13.
Faza pierwsza to złożenie wniosku, następnie należy we własnym zakresie skserować wniosek i wrócić z powrotem po pieczątkę na kopii, następnie wybieramy się do okienka dla obcokrajowców (Yabanci). Wręczamy kopię wniosku, dostajemy pisemko i wędrujemy dwa piętra wyżej po podpis kierownika. Po powrocie następuje szereg kontroli skompletowanych dokumentów i po pewnym czasie otrzymujemy dokument tymczasowego ubezpieczenia. Po właściwe ubezpieczenie należy wrócić po uzyskaniu ikametu, który na początku także jest tymczasowy. Wtedy należy także zapłacić.
Będąc na posterunku trzeba się uzbroić w cierpliwość, gdyż tam wszystko idzie we własnym tempie. Jest tam kilka stanowisk i pomieszczeń, lecz każde pełni inną funkcje. Kolejka sięga wyjścia, ludzie z całego świata i każdy stara się o to samo. Na początku pobieramy wniosek, wypełniamy go i udajemy do naczelnika po podpis oraz kontrolę dokumentów. Potem przez godzinę-półtora oczekujemy na naszą kolej. Po dostaniu się do okienka 10-15 minut wprowadzania danych i decyzja o przyznaniu tymczasowego dokumentu. W tym momencie dostaje się małą karteczkę i należy oczekiwać na dostarczenie tymczasowego pozwolenia, które zostanie wysłane na adres korespondencyjny. Teraz trzeba czekać a pociesza fakt, że nie deportują mnie przy jakiejś kontroli.
Na podsumowanie chciałem napisać na temat organizacji i administracji. Urzędnicy mają ślimacze tempo, czasem piszą na klawiaturze jednym palcem. Na szczęście załatwianie mojego pozwolenia trwało krótko, gdyż niektórzy spędzili tam 4-5 godzin.
Pozdrowionka a ja tymczasem wyruszam do Antalii ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz