3 października muzułmanie obchodzą Kurban Bajram, czyli Święto Ofiarowania. To jedna z dwóch najważniejszych w roku muzułmańskich uroczystości religijnych.
Symbolem
Kurban Bajram jest składanie ofiary ze zwierząt. Rytuał odbywa się na
pamiątkę ofiary Ibrahima (Abrahama), który chciał poświęcić Bogu swego
syna Ismaila (Izmaela). Zwierzęta ofiarne, najczęściej byki lub barany,
fundują muzułmanie, których na to stać. Zgodnie z tradycją 1/3 należy przekazać na rzecz biednych i bezdomnych, kolejną część przygotować na święta dla rodziny i znajomych a ostatnią przechować na później. Celebracja tego święta wiąże się z kilkoma wolnymi dniami, które zostały wykorzystane przez Erasmusowych studentów.Wraz z trzema innymi studentami pojechałem do Antalii - to miasto w południowo-zachodniej Turcji, nad zatoką Antalya (Morze Śródzieemne) u podnóży gór Taurus. Miasto zamieszkuje ponad 950 tys. mieszkańców a w sezonie populacja wzrasta dwukrotnie. Jest to znany kurort na Riwierze Tureckiej. Znajduje się ono 600 km od Bursy, co wiąże się z 9 godzinną podróżą busem, ale dla tych widoków warto.
Przygotowania rozpoczęły się już pod koniec września, a najważniejsze z nich stanowiły organizacja transportu i akomodacji. W jedną stronę podróżowaliśmy jednym z najpopularniejszych przewoźników w Turcji - Pamukkale. Standard podróży oceniam na
bardzo wysoki, woda mniej więcej co godzinę, gorące/zimne napoje najpierw z kanapką a potem z przekąską. Autobus wyposażony w odbiorniki telewizyjne wbudowane w zagłówki, do wyboru 4 kanały telewizyjne, kilkanaście filmów z różnych kategorii (jeden nawet z napisami angielskimi) i 7 odcinków pokemonów :D autobus powrotny z firmy Kamil Koc już nie miał tak bogatej oferty multimedialnej, ale i tak nie miało to większego znaczenia gdyż podróż odbywała się nocą i każdy spał.
Z głównego terminalu pojechaliśmy autobusem do centrum i starego miasta. Tam czekały na nas dziewczyny, które przyjechały dzień wcześniej z racji braku zajęć. Pierwsze odczucie, mimo godziny 23 bardzo ciepło i odczuwalne wilgotne powietrze. Powędrowaliśmy przez stare miasto - Kaleici, prosto do pensjonatu ABAD. Nasz nocleg stanowił mały domek, w którym na parterze znajdował się aneks kuchenny i łazienka a na piętrze dwa pokoje, z czego jeden był odseparowany. Nas ulokowano na dwóch piętrowych łóżkach, a w drugim pokoju mieszkały dwie filipinki a potem Hannah z Australii, która po ukończeniu studiów postanowiła zwiedzić świat.
Zaraz po tym jak rzuciliśmy nasze torby ruszyliśmy na nocny obchód miasta a potem grzecznie do łóżek, bo czekał nas interesujący dzień, pełen relaksu w słońcu.
Pobudka przed 9, śniadanie i pakujemy się na plażowy wypad, do plaży jednak kawałek drogi. Ale po dość długawym spacerze ukazała nam się kamienista plaża i błękitna woda. Z okazji Bajramu na plaży było również sporo dzieciaków posługujących się językiem angielskim w stopniu żebraczym: "Hello, money?" i tureckie stwierdzenie nie mam pieniędzy nie pomagało od razu. Po pewnym czasie widząc jak jedna z naszych koleżanek próbuje ich odgonić przybył z pomocą Syryjczyk studiujący w Turcji. Towarzyszył mu brat, ojciec, kolega z Turcji i Amerykanin. Zmieniliśmy nasze miejsce leżakowania a przy okazji mieliśmy spokój od dzieciaków. Bo przecież jak ktoś nie mówi po turecku, to jest z zagranicy a co z tym idzie sypią mu się pieniądze z kieszeni. W międzyczasie zostaliśmy poczęstowani słonecznikiem - jest to jedna z przekąsek ubóstwiana przez Turków. Puste łupinki można znaleźć wszędzie, koło ławki, na przystanku a także na plaży. Ojciec Ahmeta był dość zabawny a jego angielski ograniczał się do wciąż powtarzanych wyrażeń: go swimming, no swimming i because, ale nie było problemu się z nim porozumieć.
Wszyscy poszli pływać a nawet ja, który nie umiem. Z taką obsadą ratowniczą i instruktorską postanowiłem spróbować. Efekt nie był może zadowalający, w pewnym stopniu oswoiłem się z wodą i nie poszedłem na dno. Po powrocie z plaży i zjedzeniu kolacji przyszedł czas na rekreacje. Szybki prysznic i wyruszyliśmy na podbój imprezowej Antalii. Rozpoczeliśmy od pubu Hope Inn, przez dwa kluby z muzyką elektroniczną, kolejny pub i nasza przygoda zakończyła się w pubie SpongePub.
W poście kolejnym: Perge i wodospad Duden ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz