czwartek, 23 października 2014

Ambasada party

   Dokładnie tydzień temu wyruszyłem na podbój tureckiej stolicy. Po godzinie 21 zwarty, gotowy i spakowany wyszedłem z mieszkania, etap I - dolmusz na kampusową zajezdnie autobusową, 1,25 TL standardowe już: "bir ogrenci" (jeden studencki) i po 10 minutach oczekiwanie na kolejny etap. Żółty autobus  numerem 93 pojawił się rozkładowo o 22:05, dźwięczne "bip" i możemy jechać. Jako ciekawostkę dodam nasza wyjątkowa litera "Ł" przypomina im literę "t" i pani na stacji metra wyrabiając moją kartę ochrzciła mnie na tureckiego Rafata. Po mniej więcej 3 kwadransach znalazłem się na tureckim terminalu autobusowym (Bursa Otogar). Sprawdzenie biletu, odnalezienie peronu i ponad pół godziny do odjazdu. Usadowiony na siedzeniu czekam a po pewnym czasie słyszę skierowane do mnie pytanie oczywiście po turecku, więc standardowa odpowiedź "Ben Türkçe bilmiyorum" (nie jestem pewny wymowy i poprawności, ale działa). Dalej rozmowa potoczyła się po angielsku, mój rozmówca o dziwo wracał z Ankary z polskiej ambasady, gdyż wybierał się do Stanów Zjednoczonych przez Polskę, by odwiedzić brata studiującego w Krakowie w ramach Erasmusa. Był żeglarzem studiującym inżynierie morską i podróżowanie to dla niego codzienność. Po kwadransie, gdy iPhone ożył wyruszył w poszukiwaniu samochodu znajomych.
  Powodem wycieczki było Cocktail Party for Erasmus Students organizowane przez polską ambasadę w Turcji. Była to też okazja by odwiedzić znajomych z Ankary poznanych w ubiegłych latach na Euroweeku i projekcie YiA. Po raz kolejny skorzystałem z Pamukkale, podróż rozpoczęła się o północy i po 5,5h znalazłem się na terminalu w Ankarze. Porównując do tych dużych w Bursie czy Antalii ten był kilkukrotnie większy a mój autobus zatrzymał się na peronie numer 140. Już kwadrans po przybyciu otrzymałem wiadomość na whatsappie od Zeynep - dziewczyny, która rok wcześniej była również uczestniczką tej samej wymiany. Kilkanaście minut odebrałem telefon z pytaniem, gdzie jestem nie zdążyłem odpowiedzieć a przed oczami stanęła moja znajoma. Obcałowany ruszyłem za nią pędem na metro, była to ostatnia stacja Aşti a naszym celem była stacja Kurtulaş. Około siódmej przekroczyliśmy próg mieszkania, drobne śniadanie, chwila odpoczynku i na uczelnie. Pierwszy raz miałem okazję być na wykładzie jednego z kursów dla studentów stosunków międzynarodowych. Składał się on głównie z analizowania aktualnej prasy przeplatany z hałaśliwymi opiniami profesora. Po 2,5 h skierowaliśmy się do stacji Kizilay, by odszukać polską ambasadę. Na miejscu byliśmy dobrą godzinę przed, lecz dopiero kwadrans przed imprezą możliwe było wejście. W pobliżu znajdował się park z pobliskimi kawiarenkami i do jednej z nich powędrowaliśmy i my. Kuğulu Park - Łabędzi park stanowił miejsce do spędzania czasu wolnego, wypicia Çay, bądź karmienia łabędzi i kaczek.
   Kwadrans przed 14 wróciliśmy pod ambasadę, gdzie znajdowało się już kilkanaście oczekujących osób. Impreza skierowana była dla polskich studentów studiujących na tureckich uczelniach oraz dla byłych Erasmusów z Turcji studiujących w Polsce.


  Po krótkiej części oficjalnej nastąpiła część towarzyska z jedzeniem, przekąskami i napojami. To bardzo ciekawe doświadczenie, gdyż można było porozmawiać z innymi polskimi studentami, poznać byłych erasmusów i czego nauczyli się w Polsce, choć praktycznie każdy znał pozdrowienia te dobre i te mniej ;) Wszystko ma swój koniec i tak było z imprezą, dostać do stacji metra pomógł mi Doruk, który studiuje budownictwo i był w Gliwicach na Erasmusie, było dość wesoło gdyż poza poszukiwaniem prądu do naszych telefonów szukaliśmy toalety, lecz nie było to trudne w centrum Ankary. Wieczorem zjedliśmy obiado-kolację a potem odwiedził mnie kolejny znajomy z wymiany wraz ze swoimi współpracownikami. Po dniu pełnym spotkań, wykąpałem się i padłem na łóżko. Zaraz również padnę, gdyż jest już po drugiej, ale dziś mamy za to ciekawy imprezowy dzień. Bajla ;)
  Postaram się opisać kolejne dni Ankary (o ile nie pojawią się niespodziewane atrakcje)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz