niedziela, 21 grudnia 2014

Eskişehir

   Drobnymi kroczkami staram się nadrabiać zaległości, tym razem o Eskişehir. Miasto oddalone o ok 180 km od Görükle. Podróż do tego miejsca była spontanicznym wypadem na jeden dzień. Na samym początku podziękowania dla organizatorów, którzy jednocześnie byli kierowcami i przewodnikami ;)
   Miasto znajdujące się w północno-zachodniej Turcji zamieszkuje około 750 tys. ludzi. Jest ośrodkiem uniwesyteckim Osmangazi Universitesi i Anadolu Universitesi. Stanowi typowe "miasto" a raczej metropolie studencką.
  W wolnym tłumaczeniu Eskişehir znaczy - Stare Miasto.
Miasto to słynie z chałwy, ale tu nie trzeba chyba tłumaczyć czym jest ten smakowity słodki przysmak. Tam można zakupić wszelakie rodzaje tego specjału.
Kolejną rzeczą jest Czeburek (Cig borek) - rodzaj pieroga z farszem z baraniego mięsa, przyprawionego na ostro, smażonego na oleju.
   Z rzeczy niejadalnych miasto słynie z sepiolitu, czyli pianki morskiej. To uwodniony krzemian magnezu. Krystalizuje w układzie rombowym, tworząc z reguły zbite, nieregularne skupienia, rzadziej drobnowłókniste. Twardość 2-2,5. Barwa zwykle biała, szarobiała lub żółtawa.

Pominę fakt, że po powrocie z wycieczki spędziłem całą noc na nauce do egzaminów, ale to przy innej okazji opowiem jak ten temat wyglądał :D

A tymczasem czas ruszyć tyłek z miejsca, może uda się jeszcze coś dziś opisać :) Pozdro





Czas na chwilę odpoczynku ;)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Stambuł

Musicie mi przebaczyć, ale przez egzaminy, przeciwności losu i głównie przez moje lenistwo blog prawie zmarł. Postaram się do świąt Bożego Narodzenia ponadrabiać, mam nadzieję, że wybaczycie :)

Wracając do wydarzeń z przed miesiąca 14 listopada byłem na festiwalu muzyki elektro, a kolejne dwa dni spędziłem w Stambule będąc goszczonym przez Caglara - mojego Buddy'ego z wymiany w Polsce.



 Stambuł (İstanbul) - to największie i zarazem najludniejsze miasto Turcji, stanowiąc jednocześnie centrum kulturalne, handlowe i finansowe. Ludność tego miasta to około 14 mln, stanowiąc największe miasto w Turcji i całej Europie. Co roku przybywa około pół miliona mieszkańców. Rozciąga się od północnego wybrzeża Morza Marmara a południowym Morza Czarnego, po obu stronach Bosforu. Jest jedną z dwóch metropolii świata znajdujących się na dwóch kontynentach. Położony jest zarówno w europejskiej Tracji i azjatyckiej Anatolii.
 Obecna nazwa miasta używana jest od 1930 roku, gdy rząd turecki wystąpił o używanie jedynie jednej nazwy - Istanbul. Do 1923 roku Stambuł był stolicą Turcji. Powierzchnia Stambułu wynosi 1539 km² kwadratowych, zaś cała prowincja – 6220 km².
 W Stambule znajduje się 2691 czynnych meczetów, 123 czynnych kościołów, 26 czynnych synagog. 109 cmentarzy muzułmańskich oraz 57 niemuzułmańskich. Mniejszości religijne obejmują: wyznawców Kościoła Prawosławnego (Stambuł jest siedzibą prawosławnych patriarchów Konstantynopola; katedra patriarsza mieści się w dzielnicy Fener), Kościoła Ormiańskiego, Kościoła katolickiego oraz Żydów sefardyjskich. Ormianie zamieszkują głównie Kumkapı w dystrykcie Eminönü. W dzielnicy Balat w dystrykcie Fatih mieszka wielu Żydów, w dzielnicy Fener Grecy, a w Nişantaşı i Beyoğlu lewantyńczycy.

  Wśród zabytków, które udało mi się zobaczyć podczas pobytu można zaliczyć Hagie Sofie, plac Taksim, most i wieżę Galata. Podczas kolejnej podróży mam nadzieję zobaczyć więcej rzeczy, gdyż tym razem czasu nie było zbyt wiele a do tego 16 listopada odbywał się Wielki Maraton w Stambule, co także troszkę ograniczyło moją podróż poprzez zablokowane drogi. 



  Hagia Sophia (tur. Ayasofya) – muzeum w Stambule. W przeszłości świątynia chrześcijańska, następnie meczet. Budynek uważany za najwspanialszy obiekt architektury i budownictwa całego pierwszego tysiąclecia naszej ery. Za czasów świątyni chrześcijańskiej nosił nazwę Kościoła Mądrości Bożej. Została ufundowana przez Justyniana I Wielkiego. Obecny kształt posiada od VI wieku a w 1453 po zdobyciu Konstantynopola przez Turków zamieniono ją w meczet i dobudowano minarety
 Kształt kościoła łączy w sobie cechy bazyliki i budowli na planie centralnym o wymiarach 71 m x 77 m. Centralna część nawy środkowej przykrywa olbrzymia kopuła o średnicy podstawy wynoszącej 31,2 m na krótszej osi, zaś 32,8 m na dłuższej. Wysokość od posadzki do najwyższego punktu kopuły wynosi 55,6 m. Konstrukcja opiera się na czterech potężnych filarach, umieszczonych w narożach kwadratu, oraz 107 kolumnach. W wyznaczony przez filary kwadrat zostało wpisane koło — plan podstawy kopuły. Obciążenia przenoszone są przez cztery pendentywy. Jest to rozwiązanie typowe dla architektury bizantyjskiej. Wszystkie wcześniejsze kopuły opierały się całym obwodem na masywnych murach. Wprowadzona innowacja wywołała iluzję zawieszenia kopuły w powietrzu. Od wschodu i zachodu do kopuły przylegają dwie mniejsze półkopuły, przykrywające pozostałą powierzchnię nawy głównej. Jednocześnie wspierają one kopułę centralną. Filary wzmacniają dwie pary przypór, zbudowanych od południa i północy. Od zewnątrz kopuły zasłonięte są bębnami, w których umieszczono szeregi okien oświetlających wnętrze kościoła.
   Oś wschód - zachód podkreślają podwójne rzędy kolumn, oddzielające nawy boczne z emporami od nawy głównej (naosu). Pod półkopułami nawy boczne od nawy głównej oddzielają także półkoliste eksedry. Nawy przykryto sklepieniami krzyżowymi a kolumny połączono arkadami. Kościół poprzedzają dwa narteksy – wewnętrzny i zewnętrzny otwarty na prostokątne portykowe atrium. Ma ono wymiary (ok 60 x 40 m). W środku atrium znajdowała się niegdyś fontanna, zaś prowadzącymi stąd schodami dochodziło się do licznych wejść w fasadzie kościoła.
    Do budowy kościoła użyto wiele drogich materiałów. Posadzki i bazy kolumn wykonano z ciemnoszarego marmuru. Do wykonania kolumn zastosowano w większości zielony marmur. Od nawy głównej eskedry oddzielone są kolumnami z czerwonego porfiru będące elementami spolium. Kapitele kolumn, nadłucza arkad i gzymsy oplata misterny relief o motywach roślinnych i geometrycznych. Wnętrze kopuły pokrywała złota mozaika a na pendentywach umieszczono wielkie postacie cherubinów.
W dniu 7 maja 558 kopuła zawaliła się podczas trzęsienia ziemi. Budowla została wzniesiona w szybkim tempie i na granicy wytrzymałości materiałów. Możliwe, że pośpiech spowodował zbyt szybkie obciążenie niewyschniętej zaprawy łączącej warstwy cegieł. Kopułę odbudował, jednocześnie ją podwyższając, Izydor Młodszy, bratanek Izydora z Miletu (prace zakończono w 563). Wewnątrz kopuły umieszczono krzyż, który później zastąpił wizerunek Chrystusa.
Wieża galata
  Więcej zmian wprowadzono po przekształceniu kościoła w meczet. Dodano wtedy wysokie minarety i liczne mauzolea, otaczające budowlę. Usunięto część mozaik i fresków, a pozostałe zamalowano. Z okresu osmańskiego pochodzi również osiem drewnianych medalionów, zawieszonych u podstawy kolumny. Są to doskonałe przykłady kaligrafii islamskiej. Umieszczono na nich osiem imion: Allaha, Mahometa, czterech pierwszych kalifów: Abu Bakra, Umara, Uthmana i Alego oraz dwóch wnuków Mahometa: Hasana i Husajna. W XVI w. przywieziono z Miletu i ustawiono w świątyni dwa olbrzymie naczynia marmurowe, w których prawdopodobnie przechowywano oliwę do lamp.
W 1934, gdy meczet przekształcono w muzeum, rozpoczęto prace związane z odsłonięciem pierwotnego wystroju budynku.
Najbardziej znana kolumna kościoła zwana jest "płaczącą" lub "pocącą się". Na niej umieszczona jest stela świętego Grzegorza Cudotwórcy.
Z kolumną wiąże się legenda. W "płaczącej" kolumnie znajduje się otwór, w który można włożyć kciuk. Jeśli pozostałymi palcami jesteśmy w stanie wykonać pełen obrót o 360°, a kciuk będzie lekko wilgotny, spełni się nasze życzenie.
 
 Taksim Meydanı – plac w europejskiej części Stambułu, stanowiący atrakcję turystyczną ze względu na znajdujące się tam restauracje, sklepy i hotele. Jest uważany za serce nowoczesnego Stambułu; mieści się tu stacja Taksim linii M2 metra, a także Pomnik Republiki (Cumhuriyet Anıtı) autorstwa Pietro Canoniki odsłonięty w 1928. Pomnik upamiętnia 5. rocznicę ustanowienia Republiki Turcji. 

 Most Galata (tur. Galata Köprüsü) – most przecinający Złoty Róg w Stambule w Turcji. Znany jest również pod nazwami "Nowy Most", ponieważ zaczyna się przy Nowym Meczecie, oraz "Most Sułtanki Matki", gdyż powstał z inicjatywy matki sułtana: Bezm-i Alem. Most ten posiada dwa poziomy, górny - komunikacyjny i dolny - gastronomiczny, gdzie za 5 lir można kupić Ekmek Balik, pieczoną rybę w chlebie. Smakowita i tania przekąska. 

   Wieża Galata została zbudowana w 1384 jako część fortyfikacji ówczesnej kolonii Genui i była jej najwyższym punktem (wieża ma wysokość 63 metrów). W czasach Imperium osmańskiego w wieży stacjonował oddział janczarów. W XVI w. znajdowało się tu więzienie. Po pożarze w 1794 wieżę odrestaurowano. Do 1964 z wieży wypatrywano pożarów, następnie wieżę zamknięto, odrestaurowano i w 1967 roku otworzono ją dla zwiedzających. Obecnie znajdują się tutaj: klub, restauracja, sklep z pamiątkami oraz punkt widokowy.

  Od placu Taksim odchodzi ulica Istikla Caddesi, która jest najbardziej zatłoczoną ulicą w Stambule z wyłączonym ruchem samochodowym. Można także skorzystać z oldschoolowego tramwaju, który jeździ wzdłuż tej ulicy. 

Komunikacja w Stambule jest dobrze rozbudowana, jedyną przeszkodą są korki. Z przystani promowej Kabatas na plac Taksim można dostać się za pomocą kolejki Funikuler. Po Stambule kursuje także metro, tramwaje i metrobusy (szybkie autobusy poruszające się na własnym pasie drogowym, równie zatłoczone jak wszystko w Stambule). Wygodnym rozwiązaniem dla turystów korzystających z różnych środków komunikacji zbiorowej jest zakup Istanbulkart, gdyż jednorazowy przejazd to około 2,20 TL a jednorazowy żeton kosztuje 4 TL. Zakup takiej karty to jedyne 8 lir.

Stambuł to miejsce, w którym pierwszy raz postawiłem nogę na tureckiej ziemi, jak każdy mam pewien sentyment do tego miasta, ale nie ma się czego dziwić. Ale już za miesiąc tam wrócę :)






poniedziałek, 24 listopada 2014

Top 100 DJs World Tour: Istanbul

   Niespełna dwa tygodnie temu wziąłem udział w festiwalu muzyki Trance i House w Stambule. Top 100 DJs World Tour to jedna z większych atrakcji odbywająca się w pobliżu mojego "erasmusowania". O wydarzeniu dowiedziałem się nie całe dwa tygodnie przed owym wydarzeniem. Krótka chwila zastanowienia czy mnie stać, czy termin odpowiada, kto jeszcze jest chętny dołączyć. Zapytanie zostało rozpatrzone pozytywnie. W międzyczasie skontaktowałem się z Caglarem-Buddym z wymiany z Bystrzycy czy w tym terminie jest możliwe spotkanie. Cena nie była wygórowana jak na tak światowych DJ-ów. Choć gdybyśmy się za to wzięli wcześniej byłoby jeszcze taniej. Koszt biletu z transportem w dwie strony na Taksim to 150 TL. Rozpoczęcie festiwalu zaplanowano na 16:00 i miał on trwać do północy.
  Festiwal otworzył Ummet Ozcan znany z utworu "Revolution", jego performance trwał około dwóch godzin, gdyż tyle przeznaczono na każdą gwiazdę. Po nim przyszła kolej na mocniejsze brzmienia prosto z Amsterdamu, Sunnery James & Ryan Marciano, bo o nich mowa zatrzęśli całym Life Parkiem stanowiąc jednocześnie przedsmak tego co czekało na fanów.
  Druga połowa rozpoczęła się występem Martina Garrixa, osiemnastolatka, który jako 17-latek zajmował 40. miejsce w liście Top100. Około 22:00 na scene wstąpił pięciokrotny #1 światowej sceny DJ, ikona muzyki elektronicznej Armin van Buuren. Nie zaprzeczam, że głównie jego występ zachęcił mnie do wzięcia udziału w tym evencie. Przeżycia oczywiście niezapomniane, jest to jedna z większych masowych imprez w jakich brałem udział. Na miejscu w Life Parku miałem się spotkać z grupą innych studentów z Erasmusa, lecz niestety w tym tłumie nie było to nam dane. Mimo tego udało mi się znaleźć całkiem niedaleko sceny, choć w miarę trwania festiwalu przybywało fanów i nastąpiło delikatne wypychanie ludzi w tył.
   Po tej imprezie mogę stwierdzić, że w Turcji też potrafią się świetnie bawić przy muzyce klubowej. A tymczasem zarzucam kilka fotek. Enjoy!





wtorek, 18 listopada 2014

Tańczący derwisze

6 listopada wraz ze stowarzyszeniem Civil Life Association for Foreigner Students wybraliśmy się na przedstawienie tańczących derwiszy w Centrum Kultury Osmangazi w Bursie. Przed wystąpieniem wysłuchaliśmy krótkiej historii zakonu Mevlewitów, prezentacji typowych instrumentów i strojów.
Mewlewici (maulawija, tureckie Mevleviye) albo inaczej tańczący derwisze to zakon założony około 1273 roku w Iranie przez Dżalal-ad-Dina Rumiego, jednego z największych poetów i mistyków perskiego kręgu kultowego. Urodził się on w 1207 roku w Balchu koło Chorasanu, studiował w Aleppo, potem w Damaszku. Jego duchowym przewodnikiem był skazany później na śmierć i stracony Szamasuddin. Jak wielu sufich, mistyków muzułmańskich głoszących swe poglądy wśród wyznawców Allaha, naraził się on ortodoksyjnym teologom swobodną interpretacją Koranu. Rumi na cześć mistrza założył zakon mewlewitów, jeden z wielu zakonów derwiszów, czyli ubogich (żebraków). Specjalnością i odrębnością mewlewitów stał się ich taniec. Jako sufici wierzyli oni bowiem, że naśladowanie w tańcu ruchów ciał niebieskich pobudza duszę człowieka do wzmożenia swej miłości do Boga i wprawia ją w stan żywszych poruszeń. W starożytnym Iconium rodzina Rumiego kierowała przez sześć stuleci działalnością mewlewitów. Sam Rumi pozostawił po sobie dzieło Mesnevi – zbiór aforyzmów i sentencji etyczno-moralnych, ilustrowanych powiedzeniami Mahometa oraz tekstami Koranu. Księga ta jest wciąż przez derwiszów tak poważana i wysoko ceniona, że samo jej studiowanie uważa się za swego rodzaju przepustkę do nieba.
Dżalal-ad-Din Rumi umarł w 1273 roku i zaraz po śmierci uznano go za świętego. W swych licznych utworach poetyckich wysławiał działalność tańczących derwiszów.
Tańczący derwisze to tylko jedno z bractw zakonnych, znanych od dawna w świecie mistyki muzułmańskiej pod tą nazwą. Dosłownie derwisz znaczy po persku ubogi albo żebrak. W Iraku na przykład w XII wieku n.e. Abd al-Quadira al.-Dżilani założył zakon derwiszów zwanych quadirija. Członkowie jego żyli przeważnie w miastach, wyznawali dość ortodoksyjną formę islamu i wstrzymywali się do różnego rodzaju ekstrawagancji oraz sztuczek. Bratanek Dżilaniego, Ahmad al-Rif'i, zorganizował inne bractwo derwiszów, od jego imienia nazwane rifaija. To właśnie rifaijowie zasłynęli z publicznych pokazów połykania rozżarzonych węgli, szkła, kaleczenia się nożami i głoszenia posiadania cudownej mocy, pozwalającej im uzdrawiać chorych. Jeden z rifaijów, niejaki Ahmad al.-Bedawi (zmarły w 1276 roku), stał się później założycielem bractwa zakonnego, które działało wśród egipskich wieśniaków pod nazwą bedawija lub ahmadija i specjalizowało się w różnego rodzaju orgiach, organizowanych podczas dorocznych świąt targowych w Tanach, w pobliżu Delty, przy grobie swego założyciela. W Turcji działali derwisze zwani bektaszami, dopóki im na to zezwalano. Osobliwością bektaszów było przyjmowanie do swego bractwa kobiet, organizowanie uczt o charakterze sakralnym oraz uprawianie mistyki liter.
Ta mistyka liter, swego rodzaju magiczna numerologia, przeświadczenie, że określonym znakom i zapisom literowym odpowiadają określone treści, że litery są jedynie symbolami czegoś istotniejszego, co się za nimi kryje, czyniła z bektaszów niebezpiecznych rywali w walce o władze i rząd dusz. Reformy młodotureckie Atatürka uczyniły ich działalność nielegalną. Nie stracili oni jednak całkowicie, podobnie jak inne bractwa derwiszów, swego wpływu na lud. Bektaszów, mewlewitów, rifaijów czy quadirijów można dziś spotkać w Aleppo i w innych miastach bliskowschodnich, a także w północnej Afryce. U bektaszów zaznaczył się wyraźnie pewien synkretyzm doktrynalny; próbowali oni połączyć w jedną całość elementy islamu i chrześcijaństwa. Świadczy o tym choćby ich dhikr – rodzaj uczty sakralnej, podczas której spożywa się posiłek złożony z wina, chleba oraz sera.
Niektórzy religioznawcy naliczyli około 32 bractw derwiszów, nie wszystkie zakony przetrwały do dzisiejszego dnia, a rachunek komplikuje fakt rozpadania się tych bractw na niezliczone podzakony i podbractwa. Każde z nich rządzi się odrębnym regulaminem, przy czym jedni derwisze są ortodoksami, inni zaś odeszli daleko od takiej czy innej wersji „urzędowej” islamu. Na przykład w północnej Afryce żyją marabuci, którzy uprawiają specyficzną mistykę, podobnie zresztą jak mewlewici. Po arabsku murabit (marabut to forma zniekształcona) to po prostu ten, który mieszka w ribat, czyli klasztorze, w domu zakonnym.
"Wy pożądacie dóbr tego świata, podczas gdy Allah chce wam dać dobra drugiego świata" – głosi ósma sura Koranu, na którą powoływali się zawsze wszyscy sufici. Nie ulega wątpliwości, że ruch derwiszów wyrósł z gleby sufizmu i ascetyzmu, z mistyki muzułmańskiej. Gdy mowa o sufizmie, może to być sufizm ludowy lub intelektualny, albo jeden i drugi. Nazwa sufi wywodzi się od suf, okrycia z grubej wełny, które nosili asceci muzułmańscy, naśladujący chrześcijańskich nestorian. Ruch ten rozwinął się w średniowieczu, w X wieku w Iraku, chociaż niektórzy doszukują się początków już w VIII wieku[1]. Pierwsze grupki sufich miały się bowiem pojawić już w VIII wieku w Kufie, w Basrze, a następnie w Bagdadzie. Ludowy rodowód sufizmu wyrażał się tym, że była to forma protestu przeciwko bogactwu, nierównościom społecznym i luksusowemu trybowi życia elity. W sufizmie doktryna islamu rozwijała się pod wpływem filozofii neoplatonizmu, chrześcijaństwa, a nawet hinduizmu i buddyzmu. Stąd tendencje do przedstawiania Boga jako jedynego źródła wszelkiej rzeczywistości ziemskiej, świata zaś – jako jego odbicia (zwierciadła). Sufizm stał się najpierw wyzwaniem dla sunnitów, a następnie dla szyitów muzułmańskich. Rozpoczęły się prześladowania jego zwolenników.
Gdy w 922 roku skłaniający się ku panteizmowi mistyk imieniem Mansur al-Halladż wyznał publicznie "Ana al-Haqq" ("Jestem Absolutną Rzeczywistością"), został skazany na śmierć i zabity. Ale sufizm rozwijał się dalej, usiłując przekształcić islam, religię prawa i rozumu, w religię serca, uczucia i wyobraźni. Nowy impuls przyniosło przystąpienie do sufich wybitnego teologa al-Kuszajniego (zmarłego w 1072 roku), a następnie najwybitniejszego teologa i mistyka muzułmańskiego, którym był al-Ghazali (1058-1111), porównywany do św. Tomasza z Akwinu.
Charakterystyczną cechą rytuału zakonnego derwiszów jest wspólna modlitwa, podczas której wymienia się chóralnie i recytuje rytmicznie "najpiękniejsze imiona Allaha". Jest to rodzaj litanii. Różaniec, zwany tu subha lub tasbih, składa się ze stu ziaren (paciorków) i przypomina różańce katolickie. Po wypowiedzeniu każdego imienia Allaha trzeba przesunąć jeden z paciorków różańca. Bractwem zakonnym kieruje jak gdyby wielki mistrz, który kultywuje tradycję i cześć żywioną dla założyciela danego zakonu derwiszów. Założyciel ten to święty. Właśnie kult świętych jest sprzeczny z doktryną rygorystycznego jedynobóstwa (monoteizmu), wyłożoną w Koranie. Było to jedną z głównych przyczyn konfliktów derwiszów z teologami ortodoksyjnymi.
Wydaje się, że stanowi to pewną prawidłowość tych religii, które każą swym wyznawcom oddawać cześć dalekiemu, bo wyposażonemu we wszystkie atrybuty doskonałości i jedyności Bogu. Po pewnym czasie pojawia się nurt ludowy, który antropomorfizuje bóstwo, wprowadza orszak świętych, pośredników, zbawicieli, cudotwórców i uzdrowicieli. Tak było w buddyjskiej hinajanie, zmajoryzowanej później przez mahajanę i wadźrajanę, nie inaczej też rozstrzygnięto ten problem w islamie – pod wpływem sufickiej mistyki, ascetyzmu oraz monastycyzmu, czyli ideologii życia klasztornego. (źródło: wikipedia.org)
   Występ ten był o tyle zadziwiający, że derwisze byli w większości dziećmi lub nastolatkami a wspomnienia jeszcze na długo pozostaną w pamięci. Zadziwiające jest też to, że robią to z zaszczytu a nie przymusu, przez ponad rok przygotowują się w salce treningowej by opanować taniec do perfekcji i przekazywać jego piękno publiczności. Po powrocie do Gorukle część z nas wybrała się do jednego z miejsc serwujących lokalne przysmaki by poznać się wzajemnie.
  Mam nadzieje, że w niedługim czasie uda mi się nadrobić zaległości, ale dziś jestem po dwóch egzaminach i czekają mnie kolejne dwa, już nie takie łatwe. Wczoraj również planowałem coś napisać, ale przyszedł czas na pranie, sprzątanie i zakupy. W najbliższym czasie postaram się uzupełnić bloga o wycieczkę i festiwal Top 100 DJs w Stambule, transport w Turcji. Tymczasem do następnego postu :)



Typowy strój tańczącego Derwisza




wtorek, 11 listopada 2014

Zakręcony czas ostatnich dni

   Jak wspominałem we wczorajszym poście, ciężko ostatnimi czasy zebrać się do pisania. A jakiś konkretny powód? Myślę, że brak. Po prostu łącząc wszystko razem zostaje czas tylko na spanie a okrawam go serwisami społecznościowymi i innymi pierdołami. Prace domowe z różnych przedmiotów, bieganie, zwiedzanie, wypady do centrum, meetingi i dnia brakuje.
    W ciągu tego czasu odbył się szereg imprez, od integracyjnej dla studentów weterynarii (no jakoś się tam znalazłem) przez dwie halloweenowe i różne inne. Nie ma za bardzo co opisywać, zdjęcia pokażą wszystko. Zaległe do opisania mam jeszcze wizytę w centrum kulturowym Osmangazi, taniec derwiszów i wypad do Mudanii. Ale to już chyba nie dziś, bo jednak nauka wzywa (może to i dziwne, studentów z Erasmusa prace domowe też obowiązują. W ten weekend Stambuł a za 2 tygodnie egzaminy w sesji śródsemestralnej.




Zdjęcia z imprez i w trakcie :D

poniedziałek, 10 listopada 2014

10 Kasım 1938


”Szczęśliwy ten, który może powiedzieć: Jestem Turkiem” - te słowa często wypowiadane były przez Mustafę Kemala Ataturka. Dokładnie 76 lat temu Turcja pogrążyła się w żałobie po śmierci swojego ówczesnego przywódcy. Od 29 października 1923 przez 15 lat sprawował urząd prezydenta aż do końca swych dni. Uroczystości żałobne trwały przez wiele dni, rozpisano konkurs na jego mauzoleum. Powstało one w Ankarze w latach 50. W Anitkabir, miejscu, które odwiedziłem prawie miesiąc temu spoczywa jego ciało na głębokości 40 m. 
 Dziś można było zobaczyć wywieszone flagi tureckie i podobizny Ataturka w ilości większej niż zwykle, obywatele tureccy dumnie nosili zawieszki z podobizną ówczesnego prezydenta, dla pamięci. Można byłoby rzec, że dzień ten jest smutny. Ale ludzie pamiętają jak bardzo zreformował ten kraj i ile dla niego zrobił więc kultywują ten dzień radośnie.
  Jestem strasznie do tyłu z postami, ale na prawdę ciężko zabrać mi się do pisania, kolejny najprawdopodobniej będzie post na temat transportu :)
Miłego wieczoru a ja pędzę na imprezę w rytmach salsy, może w końcu nauczę się choć trochę tańczyć.

Gorusuruz arkadas!