6 listopada wraz ze stowarzyszeniem Civil Life Association for Foreigner Students wybraliśmy się na przedstawienie tańczących derwiszy w Centrum Kultury Osmangazi w Bursie. Przed wystąpieniem wysłuchaliśmy krótkiej historii zakonu Mevlewitów, prezentacji typowych instrumentów i strojów.
Mewlewici (maulawija, tureckie Mevleviye) albo inaczej tańczący derwisze to zakon założony około
1273 roku w
Iranie przez
Dżalal-ad-Dina Rumiego, jednego z największych poetów i mistyków perskiego kręgu kultowego. Urodził się on w
1207 roku w
Balchu koło
Chorasanu, studiował w
Aleppo, potem w
Damaszku. Jego duchowym przewodnikiem był skazany później na śmierć i stracony
Szamasuddin. Jak wielu sufich, mistyków muzułmańskich głoszących swe poglądy wśród wyznawców
Allaha, naraził się on ortodoksyjnym teologom swobodną interpretacją
Koranu.
Rumi na cześć mistrza założył zakon mewlewitów, jeden z wielu zakonów
derwiszów, czyli ubogich (żebraków). Specjalnością i odrębnością
mewlewitów stał się ich taniec. Jako sufici wierzyli oni bowiem, że
naśladowanie w tańcu ruchów ciał niebieskich pobudza duszę człowieka do
wzmożenia swej miłości do Boga i wprawia ją w stan żywszych poruszeń. W
starożytnym
Iconium
rodzina Rumiego kierowała przez sześć stuleci działalnością mewlewitów.
Sam Rumi pozostawił po sobie dzieło Mesnevi – zbiór aforyzmów i
sentencji etyczno-moralnych, ilustrowanych powiedzeniami Mahometa oraz
tekstami Koranu. Księga ta jest wciąż przez derwiszów tak poważana i
wysoko ceniona, że samo jej studiowanie uważa się za swego rodzaju
przepustkę do nieba.
Dżalal-ad-Din Rumi umarł w
1273 roku i zaraz po śmierci uznano go za świętego. W swych licznych utworach poetyckich wysławiał działalność tańczących derwiszów.
Tańczący derwisze to tylko jedno z bractw zakonnych, znanych od dawna
w świecie mistyki muzułmańskiej pod tą nazwą. Dosłownie derwisz znaczy
po persku ubogi albo żebrak. W Iraku na przykład w XII wieku n.e.
Abd al-Quadira al.-Dżilani
założył zakon derwiszów zwanych quadirija. Członkowie jego żyli
przeważnie w miastach, wyznawali dość ortodoksyjną formę islamu i
wstrzymywali się do różnego rodzaju ekstrawagancji oraz sztuczek.
Bratanek Dżilaniego,
Ahmad al-Rif'i,
zorganizował inne bractwo derwiszów, od jego imienia nazwane rifaija.
To właśnie rifaijowie zasłynęli z publicznych pokazów połykania
rozżarzonych węgli, szkła, kaleczenia się nożami i głoszenia posiadania
cudownej mocy, pozwalającej im uzdrawiać chorych. Jeden z rifaijów,
niejaki Ahmad al.-Bedawi (zmarły w 1276 roku), stał się później
założycielem bractwa zakonnego, które działało wśród egipskich
wieśniaków pod nazwą bedawija lub ahmadija i specjalizowało się w
różnego rodzaju orgiach, organizowanych podczas dorocznych świąt
targowych w Tanach, w pobliżu Delty, przy grobie swego założyciela. W
Turcji
działali derwisze zwani bektaszami, dopóki im na to zezwalano.
Osobliwością bektaszów było przyjmowanie do swego bractwa kobiet,
organizowanie uczt o charakterze sakralnym oraz uprawianie mistyki
liter.
Ta mistyka liter, swego rodzaju magiczna
numerologia,
przeświadczenie, że określonym znakom i zapisom literowym odpowiadają
określone treści, że litery są jedynie symbolami czegoś istotniejszego,
co się za nimi kryje, czyniła z bektaszów niebezpiecznych rywali w walce
o władze i rząd dusz. Reformy młodotureckie
Atatürka
uczyniły ich działalność nielegalną. Nie stracili oni jednak
całkowicie, podobnie jak inne bractwa derwiszów, swego wpływu na lud.
Bektaszów, mewlewitów, rifaijów czy quadirijów można dziś spotkać w
Aleppo i w innych miastach bliskowschodnich, a także w północnej Afryce.
U bektaszów zaznaczył się wyraźnie pewien synkretyzm doktrynalny;
próbowali oni połączyć w jedną całość elementy islamu i
chrześcijaństwa. Świadczy o tym choćby ich
dhikr – rodzaj uczty sakralnej, podczas której spożywa się posiłek złożony z wina, chleba oraz sera.
Niektórzy religioznawcy naliczyli około 32 bractw derwiszów, nie
wszystkie zakony przetrwały do dzisiejszego dnia, a rachunek komplikuje
fakt rozpadania się tych bractw na niezliczone podzakony i podbractwa.
Każde z nich rządzi się odrębnym regulaminem, przy czym jedni derwisze
są ortodoksami, inni zaś odeszli daleko od takiej czy innej wersji
„urzędowej” islamu. Na przykład w północnej Afryce żyją marabuci, którzy
uprawiają specyficzną mistykę, podobnie zresztą jak mewlewici. Po
arabsku murabit (marabut to forma zniekształcona) to po prostu ten,
który mieszka w ribat, czyli klasztorze, w domu zakonnym.
"Wy pożądacie dóbr tego świata, podczas gdy Allah chce wam dać dobra
drugiego świata" – głosi ósma sura Koranu, na którą powoływali się
zawsze wszyscy sufici. Nie ulega wątpliwości, że ruch derwiszów wyrósł z
gleby sufizmu i ascetyzmu, z mistyki muzułmańskiej. Gdy mowa o
sufizmie, może to być sufizm ludowy lub intelektualny, albo jeden i
drugi. Nazwa sufi wywodzi się od suf, okrycia z grubej wełny, które
nosili asceci muzułmańscy, naśladujący chrześcijańskich
nestorian. Ruch ten rozwinął się w średniowieczu, w X wieku w Iraku, chociaż niektórzy doszukują się początków już w VIII wieku
[1]. Pierwsze grupki sufich miały się bowiem pojawić już w VIII wieku w
Kufie, w
Basrze, a następnie w
Bagdadzie.
Ludowy rodowód sufizmu wyrażał się tym, że była to forma protestu
przeciwko bogactwu, nierównościom społecznym i luksusowemu trybowi życia
elity. W sufizmie doktryna islamu rozwijała się pod wpływem filozofii
neoplatonizmu, chrześcijaństwa, a nawet
hinduizmu i
buddyzmu.
Stąd tendencje do przedstawiania Boga jako jedynego źródła wszelkiej
rzeczywistości ziemskiej, świata zaś – jako jego odbicia (zwierciadła).
Sufizm stał się najpierw wyzwaniem dla sunnitów, a następnie dla szyitów
muzułmańskich. Rozpoczęły się prześladowania jego zwolenników.
Gdy w 922 roku skłaniający się ku
panteizmowi mistyk imieniem Mansur
al-Halladż
wyznał publicznie "Ana al-Haqq" ("Jestem Absolutną Rzeczywistością"),
został skazany na śmierć i zabity. Ale sufizm rozwijał się dalej,
usiłując przekształcić islam, religię prawa i rozumu, w religię serca,
uczucia i wyobraźni. Nowy impuls przyniosło przystąpienie do sufich
wybitnego teologa al-Kuszajniego (zmarłego w 1072 roku), a następnie
najwybitniejszego teologa i mistyka muzułmańskiego, którym był
al-Ghazali (1058-1111), porównywany do św.
Tomasza z Akwinu.
Charakterystyczną cechą rytuału zakonnego derwiszów jest wspólna
modlitwa, podczas której wymienia się chóralnie i recytuje rytmicznie
"najpiękniejsze imiona Allaha". Jest to rodzaj litanii.
Różaniec, zwany tu
subha lub
tasbih,
składa się ze stu ziaren (paciorków) i przypomina różańce katolickie.
Po wypowiedzeniu każdego imienia Allaha trzeba przesunąć jeden z
paciorków różańca. Bractwem zakonnym kieruje jak gdyby wielki mistrz,
który kultywuje tradycję i cześć żywioną dla założyciela danego zakonu
derwiszów. Założyciel ten to święty. Właśnie kult świętych jest
sprzeczny z doktryną rygorystycznego jedynobóstwa (monoteizmu), wyłożoną
w Koranie. Było to jedną z głównych przyczyn konfliktów derwiszów z
teologami ortodoksyjnymi.
Wydaje się, że stanowi to pewną prawidłowość tych religii, które każą
swym wyznawcom oddawać cześć dalekiemu, bo wyposażonemu we wszystkie
atrybuty doskonałości i jedyności Bogu. Po pewnym czasie pojawia się
nurt ludowy, który antropomorfizuje bóstwo, wprowadza orszak świętych,
pośredników, zbawicieli, cudotwórców i uzdrowicieli. Tak było w
buddyjskiej hinajanie, zmajoryzowanej później przez mahajanę i
wadźrajanę, nie inaczej też rozstrzygnięto ten problem w islamie – pod
wpływem sufickiej mistyki, ascetyzmu oraz monastycyzmu, czyli ideologii
życia klasztornego. (źródło: wikipedia.org)
Występ ten był o tyle zadziwiający, że derwisze byli w większości dziećmi lub nastolatkami a wspomnienia jeszcze na długo pozostaną w pamięci. Zadziwiające jest też to, że robią to z zaszczytu a nie przymusu, przez ponad rok przygotowują się w salce treningowej by opanować taniec do perfekcji i przekazywać jego piękno publiczności. Po powrocie do Gorukle część z nas wybrała się do jednego z miejsc serwujących lokalne przysmaki by poznać się wzajemnie.
Mam nadzieje, że w niedługim czasie uda mi się nadrobić zaległości, ale dziś jestem po dwóch egzaminach i czekają mnie kolejne dwa, już nie takie łatwe. Wczoraj również planowałem coś napisać, ale przyszedł czas na pranie, sprzątanie i zakupy. W najbliższym czasie postaram się uzupełnić bloga o wycieczkę i festiwal Top 100 DJs w Stambule, transport w Turcji. Tymczasem do następnego postu :)
|
Typowy strój tańczącego Derwisza |